AKM GdaŁâ€žsk.
odwiedzono nas:
445971 razy
od 21-06-2016.
POLSKI    ENGLISH
AKM na facebook'u

Wspierajš nas:

ŁÂťaglownia Bryt Sails.
Sklep Wind.
Wydawnictwo MARPRESS.

Wieloetapowy rejs jachtem s/y Pantai na Wyspy Sołowieckie.
 
Przebieg etapu I

Organizatorem wyprawy był Klub Morski „Horn” z Kielc, Zenon Mach i Adam Rogaliński. Wyprawa odbyła się na jachcie s/y Pantai naszego kolegi klubowego.

Etap był poœwięcony zapoznaniu się z jachtem, jego możliwoœciami i wytrzymałoœciš. Na poczštku wiatr S-SW 6-7 B dawał się we znaki małej załodze. Niezła karuzela. Na samym foku osišgano 7- 8 węzłów. PóŸniej flauta przeplatała się z mgłš. Pierwszy port to Liepaja. Wejœcie odbyło się nocš. Załoga miała ogromne szczęœcie przy wejœciu do portu, gdyż w główkach (wejœcie „A”) leżał zatopiony kuter rybacki. Jacht uratowała czujnoœć i znajomoœć j. rosyjskiego. Kapitan portu rozmawiał tylko po łotewsku i rosyjsku załodze ze znajomoœciš łotewskiego nie było najlepiej. - Byliœmy już prawie w główkach, gdy nas zawrócono i skierowano do wejœcia B.

Miasto piękne, z charakterystycznš polskš XVIII – XIX w. zabudowš (dawna Lipawa). Ludzie bardzo mili. W sklepach drożyzna. Ceny 20 -30 % wyższe niż w Polsce. Następny przeskok - do Tallinna. Na poczštku tylko na silniku (znowu flauta), póŸniej na wejœciu do Zatoki Fińskiej niezła zabawa. Temperatura wody spadła do 2 C., powietrza chwilami też była niewiele wyższa. Ze stalowego kadłuba jachtu zrobiła się lodówka. Wachty po 60 minut, bo tyle można było wytrzymać wewnštrz ! Do tego doszedł przeciwny wschodni wiatr 4-5 B (w szkwałach 6-7). - Na podejœciu do Tallina otuliła nas mgła i ustšpiła tuż przed wejœciem do portu. Już w zaciszu mariny temperatura szybko wzrosła do 28 C ! Dowiedzieliœmy się, że jesteœmy jednym z pierwszych zagranicznych jachtów po ustšpieniu lodów (ustšpiły podobno w połowie maja !). Tallin jest godny polecenia każdemu. Œredniowieczna starówka zadbana i dobrze utrzymana. Dużo sklepów, kawiarni i restauracyjek. Wszędzie mnóstwo finów, którzy zaopatrujš się hurtowo w alkohol. Nie dziwi to, ponieważ Helsinki sš „za rogiem”, a ceny na alkohol w Finlandii sš chyba z księżyca. W Tallinnie jest duża baza promowa. Co chwila odchodzš i przychodzš promy do i z Helsinek. Dla jachtów najwygodniejszym miejscem postoju jest marina miejska. Jednak nie łatwo do niej trafić po ostatnich przebudowach portu. Trzeba płynšć przez częœć „promowš”. W locji nie naniesiono jeszcze poprawek. Port jachtowy – olimpijski - jest prawie 10 km za miastem, zatem, gdy się chce zmienić załogę lub pozałatwiać różne sprawy w centrum lub przyjemnie spędzić czas w przerwie w rejsie, warto stanšć przy nabrzeżu miejskim.

Następny odcinek – do miejscowoœci Vergi, ostatni estoński port, w którym można zrobić odprawę celno - paszportowš przed opuszczeniem UE. Porcik, a właœciwie przystań jest ukryta na terenie Parku Narodowego „Vergi”, o czym dowiedzieć się można dopiero po zacumowaniu. To miejsce wynagradza wszelkie trudy dotychczasowej żeglugi. Już samo podejœcie robi wrażenie. Przepiękny wschód słońca, które wczeœniej schowało się na ok. 1 godz. długiej nocy. Był to już przedsmak „Białych Nocy”. Do tego wspaniały, zalesiony brzeg z plażami upstrzonymi olbrzymimi głazami narzutowymi. „Odprawy” celnej i paszportowej dokonała pani, która przyjechała na rowerze, po cywilnemu. Zabrała paszporty i wróciła po ok. 30 minutach. Gotowe, można ruszać, ale naprawdę nie chce się, gdy spoglšda się na otaczajšce tereny.

Wyruszyliœmy ok. 14.00 już bezpoœrednio do Petersburga. Trochę na żaglach, trochę na silniku. Po przekroczeniu granicy morskiej Rosji zgłosiliœmy „Trafikowi Petersburg” naszš pozycję i planowanš marszrutę. Uzyskaliœmy na niš zgodę, a na zapytanie czy mamy jeszcze zgłosić się do „Pogranicznej Ochrany” usłyszeliœmy „Nie nada, dyżurtie na kanale 74”. No to dyżuryliœmy... ZnaleŸliœmy malutkie przejœcie poniżej wyspy... Na miejscu okazało się, że nie ma żadnej z kilkunastu pław oznaczajšcych dosyć kręte przejœcie (!), a wkoło całkiem spora iloœć wraków. Alternatywš było wycofać się i popłynšć na tor wodny pod wyspę Gogland. To jednak wišzałoby się ze stratš ponad doby. Na szczęœcie mieliœmy sprawnš sondę, ołówek, mapę, plotter i jakoœ znaleŸliœmy poczštek przejœcia. Dalej trzeba było płynšć wolno z mapš w ręku, obserwować kolor wody i po niecałych dwóch godzinach byliœmy po drugiej stronie. Niezła dawka adrenaliny! Miejscami przejœcie miało szerokoœć poniżej 0,5 kbl mniej niż 100 metrów. Nasza radoœć nie trwała jednak zbyt długo. O godz. 09.20 rosyjska Straż Graniczna dokonała „abordażu” na jacht. Okazało się, że wywoływali nas wielokrotnie na swoim kanale „10”, a myœmy „dyżurili” na 74. Wyjaœnianie i pisanie różnych protokołów trwało do godz. 15.00. Dowiedzieliœmy się, że specjalnie zdjęli wszystkie znaki, żeby nikt tamtędy nie pływał. Dowódca pograniczników w stopniu komandora osobiœcie dopytywał się, jakie to mamy specjalne (w domyœle szpiegowskie) przybory nawigacyjne i gdzie chowamy kil, bo przecież tam jest 0,5 m głębokoœci i w ostatnich latach nikomu nie udało się przejœć. Wysłać by go trzeba na kurs nawigacji do Kielc. Okazało się, że jachty tak jak duże komercyjne statki do Rosji mogš wpływać tylko torem wodnym. Zapomnieli tylko ogłosić to braci żeglarskiej. Locja też o tym nie mówi. Do odprawy celno - paszportowej skierowano nas do fortu Kronsztad na wyspie Kotlin, a nie jak jest napisane w locji „Dworzec Morski”. Totalny bałagan, na celników czekaliœmy ponad 12 godzin! Odprawa jachtów była dla nich wyjštkowo „egzotyczna”. Po przepłynięciu 28 Mm Kanałem Wewnętrznym, zacumowaliœmy w marinie „Kristowski Jacht Klub”. Dwa dni zwiedzaliœmy Petersburg. Wycieczki zorganizowali przyjaciele, którzy pomagali nam w organizacji wyprawy. Nawet jak ktos był w Petersburgu to jednak za każdym razem zachwyca i zadziwia. To faktycznie „Paryż Północy”. Tylko ładniejszy. Ermitaż, Peterhoff, parki, twierdza Pietropawłowska, Sobór „Spasa na Krawi”, Newa, zwodzone mosty, Carskie Sioło.... długo by wymieniać. No i Białe Noce. To tylko minimum z tego, co należy zobaczyć. W sobotę 8 czerwca przyjechała załoga II etapu. Szybka wymiana załóg i zakończenie przygody będšcej wstępem do wyprawy „syberyjskiej”.

Zdjęcia z etapu I
Podsumowanie etapu I
Data rozpoczęcia: 25.05-2013
Data zakończenia: 08.06-2013
Załoga: Zenon Mach (kapitan), Andrzej Niepielski
Na żaglu: 137 h.
Na silniku: 91 h.
Na postoju: 111 h.
Przepłynięto: 891 Mm., ze œredniš prędkoœciš 3,9w
Odwiedzony porty: Gdańsk, Liepaja, Tallinn, Vergi, Sankt Petersburg.

Przebieg etapu II

Wyprawa na północ Rosji zaczęła się od wpadki gospodarzy. Życzliwi Rosjanie, mimo, że obiecali, nie dostarczyli map rejonu, gdzie mieliœmy pływać: Valan, Kiżi, wyspy Sołowieckie, Kem. Nasze pomoce nawigacyjne to były zdjęcia z monitora laptopa i szkice zrobione z mapy – nie masz mapy to sobie narysuj – kto to powiedział?

Także zaopatrzeniowiec nie koniecznie wszystko zabezpieczył. Różnorodnoœć produktów kulinarnych nie szokowała zbytnio. Nasze zapasy na 2 tygodnie na 4 osoby: fasolka 4 słoiki, gołšbki 2 słoiki, pulpety 2 słoiki (miało jeszcze z tego zostać na 3 i 4 etap), dużo konserw, ze dwie kiełbasy podsuszane, ok. 6 bochenków chleba (połowa spleœniała), kotlety sojowe - nikt się za to nie brał, dużoooo goršcych kubków, które nie znalazły uznania społecznego - raczej do zastosowania na przelot przez Atlantyk, trochę dżemów, kasza itd. Zabezpieczyliœmy dodatkowo duży i œredni baniak paliwa /jakieœ 40 litrów, poza tym w zbiorniku – 110 l/ z zaleceniem „dojedziecie na tym do Białomorska”!

W niedzielę w nocy otworzyli „dla NAS” mosty na Newie i przepłynęliœmy przy pomocy dwóch pilotów jeden trzeŸwy, drugi …% czyli trzeŸwy inaczej. Przed każdym mostem należało uzgodnić z dyspozytorem przejœcie. Ruch statków był bardzo duży. Tak samo duży ruch zastaliœmy na całej trasie, aż do kanału Białomorskiego. Na kanale zaœ widzieliœmy może ze 3 - 4 statki przez 3 doby.

Codziennie należało zadzwonić do naszego opiekuna „TRAFIC” i zgłosić gdzie nocujemy, rano także telefon, że wypływamy. Robiliœmy to bez względu na porę dnia i dzień tygodnia. Jeœli nie odebrał to jego strata.

Rzeka Newa, jezioro Ładoga, rzeka Œwir i jezioro Onega majš dobre oznaczenia szlaku wodnego. Znaki nawigacyjne dobrze utrzymane, oœwietlone. No i wspaniałe dacze na brzegach Newy…

Na tym odcinku oraz na kanale brak jest możliwoœci zatankowania pitnej wody, mieliœmy tylko to, co w baniakach ze sklepu – 30 litrów i w zbiornikach – 260 litrów. Po paliwo /bo się jednak kończyło/ życzliwy rosjanin zawoził nas własnym samochodem na stacje benzynowš – 20 km.

Po wypłynięciu na jezioro Onega zawrócił nas dyspozytor z powodu złej pogody: wiatr 15m/s i fale 2m. Następnego dnia na wyspie Kiżi spotkaliœmy jednego Polaka, który się dziwił, że tak szybko tu przypłynęliœmy. Statkiem wycieczkowym płynšł tydzień. Poprzedniego dnia tych dużych statków nie wypuœcili z Kiżi z powodu tej samej złej pogody

Pierwsza œluza Kanału Bałtycko-Białomorskiego powitała nas napisem informujšcym, że obchodzimy w tym roku 80 rocznicę budowy.

Przed każdš œluzš na odpowiednim kanale radia rzecznego (ros. RACA) należało się zgłosić do dyspozytora œluzy, on podawał kiedy możemy wpłynšć do œluzy i którš burtš œluzujemy. Każda œluza była podwójna, czyli składała się z 3 par wrót i tak na każdej pokonywaliœmy różnicę poziomu ok. 10m. w œluzie cumuje się do jednego haka który jest zamontowany na pływaku. Pływak znajduje się we wnęce œciany œluzy. Na kanale znaki nawigacyjne sš znacznie gorzej utrzymane niż na rzekach i niestety nieoœwietlone. My płynęliœmy non stop przez 1,5 doby. W częœci œluz były remonty, co prawda œluzy były czynne, ale prace remontowe nie ułatwiały przeprawy. Niestety nie ma już słynnej, wykonanej w całoœci z drewna œluzy. Ten zabytek i konstrukcyjny ewenement nie przetrwał próby czasu i dziœ w tym samym miejscu jest typowy, betonowy obiekt hydrotechniczny.

Powrót 700 km pocišgiem z Białomorska do Petersburga pokonaliœmy w 17 godzin. Dobrze, że mieliœmy leżšce miejsca i poœciel – bez zastrzeżeń. Bez problemy na małej stacyjce w Białomorsku wymienili nam internetowe rezerwacje na bilety. Bilety sš na pocišg piękne niczym obligacje Skarbu Państwa. Do dodatkowa pamištka z wyprawy.

Zdjęcia z etapu I
Podsumowanie etapu II
Data rozpoczęcia: 08.06-2013
Data zakończenia: 22.06-2013
Załoga: Ryszard Kamiński (kapitan), Grażyna Kamińska, Piotr Jasiński, Elżbieta Jasińska, Helena Gawlikowska
Na żaglu: 283 h.
Na silniku: 85 h.
Na postoju: 163 h.
Przepłynięto: 569 Mm., ze œredniš prędkoœciš 4,7w
Odwiedzony porty: Sankt Petersburg, rzeka Newa, Jezioro Ładoga, rzeka Œwir, Jezioro Onega, Kanał Białomorski, Białomorsk.

Przebieg etapu III

Z Petersburga do Białomorska dojechaliœmy pocišgiem relacji Sankt Petersburg – Murmańsk. Niezapomniane przeżycie spędzonych 17 godzin w wagonie „plac kart”, tzn. wszyscy pasażerowie (ok. 80) w jednym dużym przedziale z kuszetkami. Wczeœniej widziałem to tylko na filmach. Dojechałem do Białomorska przed południem i zmieniłem Ryszarda. Po zaokrętowaniu Jurka i Huberta, zrobieniu niezbędnych zakupów prowiantu i paliwa. Popłynęliœmy na Morze Białe. Cel – Wyspy Sołoweckie. Zimno i sporo mgieł nie specjalnie chciało nas przepuœcić. Ale mimo braku dokładnych map (nie dowieŸli nam) byliœmy uparci i opłaciło się. Zaskoczeniem były pływy sięgajšce 150 cm. Przy nabrzeżu miejskim oprócz nas cumowały tylko 2 jachty, jeden rosyjski i jeden norweski. To właœnie na wyspach Sołoweckich powstał pierwszy obóz koncentracyjny. Obecne władze zwróciły Cerkwi Prawosławnej wszystkie obiekty. Oprócz odbudowy i restauracji cerkwi powstaje tu także muzeum. Zabudowa w stylu „Kremla” robi duże wrażenie. W czasach powojennych, w gułagu więzieni byli budowniczowie Kanału Białomorskiego.

Osišgnęliœmy 61 równoleżnik i mogliœmy wracać.

Przed nami Kanał Białomorski łšczšcy morze Białe z jeziorem Onega, dalej jezioro Ładoga (największe jezioro w Europie !), rzeki Œwir i Newa, wyspy Kiżi na Onedze i Vallam na Ładodze. Już sam Kanał Białomorski ze swoimi 19 œluzami wynoszšcymi jacht na 103 m n.p.m., a następnie opuszczajšcy o 95 m robi niezwykłe wrażenie. Tam, gdzie nie ma ludzi przyroda jest nieskazitelnie czysta. Rzeki Œwir i Newa ze swoimi mostami i rwšcymi nurtami niczym rzeki górskie też nie pozwolš o sobie zapomnieć. Momentami płynęliœmy z prędkoœciš przekraczajšcš 10 węzłów nad dnem, ale ledwie 4 względem wody. Trudno sobie wyobrazić pływanie w przeciwnš stronę przy takim nurcie majšc nie zbyt mocny silnik, a przede wszystkim nie majšc wiedzy o rzece i możliwoœciach wykorzystania nurtów wstecznych, zastoisk usytuowania rozlewisk, przemiałów itp.

Miejsca kultu prawosławnego na wyspach Kiżi i Vallam robiš ogromne wrażenie. Można porównać każde z nich do naszej Częstochowy, tylko... sš parokrotnie większe.

Miejsca kultu prawosławnego na wyspach Kiżi i Vallam robiš ogromne wrażenie. Można porównać każde z nich do naszej Częstochowy, tylko... sš parokrotnie większe. Wyprawa w te tereny to niezwykłe przeżycie, warto tam wrócę. Mimo, że wyprawa taka jest niestety dosyć kosztowna to warto jš zorganizować i odbyć. Dotychczas było tam niewielu cudzoziemców, ledwie kilka polskich jachtów przepłynęło kanał, a w dwie strony przed nami jeszcze nie przepłynšł nikt.

Zdjęcia z etapu III
Podsumowanie etapu III
Data rozpoczęcia: 22.06-2013
Data zakończenia: 07.07-2013
Załoga: Zenon Mach (kapitan), Hubert Długosz, Jerzy Ziętal
Na żaglu: 48 h.
Na silniku: 134 h.
Na postoju: 186 h.
Przepłynięto: 689 Mm., ze œredniš prędkoœciš 3,8w
Odwiedzony porty: Białomorsk, Wyspy Sołoweckie (Morze Białe), Kanał Białomorski, Jezioro Onega, Wyspy Kiżi, rzeka Œwir, Powienieck, Podporoże, Lodowy Polski Most, Jezioro Ładoga, Wyspy Vallam, Sliselburg, Sankt Petersburg.

Przebieg etapu IV

W sobotę Jurek z Hubertem zmustrowali, a ja zabrałem się do przygotowania ostatniego etapu. Uzupełniłem prowiant, paliwo i wodę i w niedzielę o godz.09.00 wypłynšłem do fortu Kronsztad na odprawę. Jak zwykle bałagan z celnikami. Wrota minšłem o 17.20 Sam przelot był o tyle trudny, że miałem w Zatoce Fińskiej wiatry zachodnie (a jakże by inaczej!). Na wysokoœci Tallinna wiało ponad dobę 7-8 B. Myœlałem już, żeby schować się do portu. Tylko nie byłby to już samotny rejs non stop. A takie zrobiłem założenie. Może nie wielki wyczyn na skalę œwiatowš, ale na poczštek to i tak sporo. Jakoœ wytrzymałem i póŸniej Neptun mi to wynagrodził w miarę słonecznš pogodš oraz wiatrami wiejšcymi w plecy. Ciekawym doœwiadczeniem było tygodniowe żeglowanie bez samosteru, zdajšc się tylko na rumpel. Schudłem znacznie, ale szczęœliwie 14 lipca 2013r. o godz.16.10 dopłynšłem do Gdańska. Wspaniałe doœwiadczenie na „żelaznym” jachcie. Był moim załogantem, wybaczał błędy, pomagał w żeglowaniu, œwietnie spisał się w trudnych warunkach, a częœć mieszkalna pozwoliła na doskonały wypoczynek.

Podsumowanie etapu IV
Data rozpoczęcia: 07.07-2013
Data zakończenia: 14.07-2013
Załoga: Zenon Mach (kapitan)
Na żaglu: 160 h.
Na silniku: 15 h.
Na postoju: 23 h.
Przepłynięto: 667 Mm., ze œredniš prędkoœciš 3,8w
Odwiedzony porty: Sankt Petersburg – Gdańsk (bez zawijania do portu).

Podsumowanie

Expedition to the Islands Sołoweckie została zakończona, 4 etapy, 9 uczestników, 2 kapitanów, przebyte 2816 mil morskich, pod żaglami – 380 godzin, na silniku – 325 godzin, postoju – 483 godziny, œrednia prędkoœć 4,0 węzły. Do tego niesamowite wrażenia, poczucie wykonania œwietnej żeglarskiej roboty, poczucie realizacji czegoœ nowego i nie powtarzalnego. A co ważne rejs ten pokazał, że niemal nie możliwe da sie zrobić, jeœli się tylko chce. Pragnieniem uczestników wyprawy było przepłynięcie niemal niedostępnego dla żeglugi kanału Białomorskiego. W dwie strony nie robił tego jeszcze żaden jacht, przynajmniej nic o tym nie wiemy.

Wsparcie znajomych Rosjan, wsparcie żeglarzy z Petersburga było nieocenione. Także biegła znajomoœć języka rosyjskiego umożliwiła nawišzanie bliskich i serdecznych kontaktów na szlaku. A te były niezbędne do realizacji tak trudnego przedsięwzięcia.

Relację przygotowali: Zenon Mach, Piotr Jasiński, Adam Rogaliński
Zdjęcia użyczyli: Jerzy Ziętal, Zenon Mach

 Akademicki Klub Morski w Gdańsku, adres korespondencyjny: ul. Stogi 18, 80-642, Gdańsk - Górki Zachodnie, NIP 584-02-54-136, e-mail:akm@akm.gda.pl